Na taki dzień czekałam długo. Dzień bez zegarka w zębach i bez gonitwy. Ostatni piątek zapisał się w naszych kalendarzach jako wyjątkowy. Szliśmy spokojnym spacerkiem, delektując się ładną pogodą i rozmawiając o wszystkim i o niczym. Chichraliśmy się z byle czego i docenialiśmy byle co. Śpiewaliśmy piosenki, zupełnie nie zważając na wszystkich innych dookoła, ochoczo maszerując po lody. Spałaszowaliśmy je bez pośpiechu, siedząc na ławce i obserwując taniec wody w fontannie. W drodze powrotnej do domu, kupiliśmy arbuza na obiad. Zajadaliśmy się nim bez pardonu, zupełnie nie martwiąc się czy jest pełnowartościowym posiłkiem dnia czy nie. Dla nas był.  Z pełnymi brzuchami i pęcherzami leżeliśmy na dywanie, wymyślaliśmy historie z kosmosu. Naruszyliśmy sprężyny w sofie i starliśmy kurze. Ot tak! Bo nam się zachciało. Marnowaliśmy tyle czasu ile chcieliśmy.

For this day I've been waiting for so long because it was a day without a watch and rush. Previous Friday was very special for us. We were walking very slowly, admiring great weather and talking about nothing and everything. We were laughing at anything and singing songs without any shame. We were eating ice-cream sitting on the bench and watching the fountain in the park. While we were going back home, we bought a watermelon for dinner. We ate almost everything and with full stomachs we were lying on the carpet telling imaginary stories. We were jumping on the bed and dusting the furniture. Just because we wanted to. We were wasting as much time as we could.

It was a phenomenal day. The day with a smile and chocolate on our faces. The day which I wouldn't change a minute 

 koszula/shirt- second hand

kurtka/jacket- second hand

szorty/shorts- H&M

buty/shoes- Venezia

torebka/bag- second hand