Dziś łapaliśmy prawdopodobnie jedne z ostatnich letnich promyków słońca. Choć czuć było na policzkach chłodne podmuchy jesieni, nie zwracaliśmy na nie szczególnej uwagi i beztrosko pląsalismy po lesie, grzebaliśmy w piachu i zajadaliśmy się budyńkiem babci Josi.
Luluś w końcu przekonał się do drewnianej huśtawki, wesoło dyndającej na drzewie. Czekała na niego całe wakacje. Zapraszała radośnie huśtając się w te i wewte. Na nic to...do dzisiaj.
Nasze leśne harce uwieńczyła garstka grzybów ze szlachetnym borowikiem na czele. Grzybowej jeszcze nie będzie, jednak zupełnie nas to nie zraża. Czekamy na więcej.
Ponad to nasze małe Bubu kończy dziś cztery miesiące :)
Został jeszcze tydzień wakacji...
sukienka- H&M
torebka- Monnari
buty- Republic
1 komentarze
Zawsze marzyłam o tym, żeby mieć taka huśtawkę na drzewie :)
OdpowiedzUsuńAgata