1 września mój Lulek rozpoczął edukację przedszkolną. Nie sądziłam, że jest to aż tak duże wyzwanie. Myślałam sobie...będzie dobrze przecież jest kontaktowym dzieckiem. Poradzi sobie... już tak dużo umie. Będzie fajnie....tyle dzieci i nowe zabawki, gry, kolorowanki, piosenki i wierszyki. Wszystko czego mała duszyczka mogłaby sobie zamarzyć.
Tata, jako głowa rodziny, podjął się misji "odprowadzenia dziecka do przedszkola".
Udało się. Poszli. Powędrowali radośnie ku wyzwaniu jakie ich wkrótce miało spotkać. Ku przygodzie. Ku beztroskiej zabawie. Edukować się.
Tak! Cieszę się że mnie tam nie było...
Obgryzałam paznokcie w zaciszu swojego domu i moja wyobraźnia działała na najwyższych obrotach.
Tata wrócił.
Syn się edukuje.
Oczywiście poszłam tam już po godzinie podsłuchiwać pod drzwiami i podglądać przez dziurkę od klucza.
No, dwie godziny minęły. Wystarczy. Zabieram go!
Kiedy wyszedł usłyszałam: "Płakałem".
płaszcz- Zalando.pl
T-shirt- River Island
spodnie- River Island
torba- Wittchen
buty- Nike
0 komentarze