piątek piątunio

12:52:00


Jak można pracować cały tydzień i z wielkim utęsknieniem czekać na piątek? Nie raz słyszę, lub co gorsza, sama sobie powtarzam, nareszcie piątek. Piątek piątunio. Przecież piątek to początek wszystkiego. Początek wmawiania sobie, że w końcu odpocznę. Że położę się na kanapie i obejrzę ulubiony program. Że dzieci, na pewno zmęczone po całym tygodniu, właśnie w piątek pójdą wcześniej spać i że dzięki temu, że one grzecznie już chrapią, ja wezmę długą kąpiel, napaćkam sobie błota na twarz, wsmaruję we włosy wszelkie składniki odżywcze i będę delektować się ciszą wieczorną. Może wreszcie utnę sobie z mężem nieprzerwaną pogawędkę przy kolacji, którą zjemy na siedząco lub może uda mi się wykonać telefon do przyjaciółki i wreszcie dowiem się co u niej. 

Ale nie! Nie tym razem! Mój piątek już od dawna nie jest piątuniem a błoto widzę częściej na podłodze niż na twarzy. Moim ulubionym programem stał się ten na którym nieprzerwanie lecą bajki, a ostatnią ciszę wieczorną miałam na zielonej szkole. Kolacje udaje mi się zjeść po dwudziestej drugiej i mogę tylko podziękować komuś na górze, że nie wychodzi mi to bokami. 

Tak, piątek to początek wszystkiego. Piątek jest zdecydowanie początkiem soboty, która już dawno przestała być dniem wolnym. To właśnie w sobotę odkrywam wszelakie zaniedbania całego tygodnia i przystępuję gorączkowo do pracy. Dlatego uważam, że pomiędzy piątkiem a sobotą powinien istnieć jeszcze jakiś dzień. Dzień wolny całkowicie. Dzień, na którego myśl będę się cieszyć. Dzień regeneracji i ładowania akumulatorów. Dzień zakazu wszelakiej pracy. Nazwę go "Przedsobotnikiem" albo "Szóstkiem". I tego właśnie dnia, usiądę i odpocznę.




You Might Also Like

7 komentarze

  1. Bardzo gustownie się prezentujesz, super płaszcz ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne zdjęcia!

    OdpowiedzUsuń
  3. Szykowna jak zawsze, nawet przy piątku, który wydawałby się casualowy :)
    Zapraszam do siebie:) u mnie ostatnio podróżniczo :)
    fochzprzytupem.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń