2014 minął niepostrzeżenie, 2015 pojawił się nie wiem kiedy. Nie będę silić się na żadne reminiscencje roku ubiegłego. Nie będę nic przyrzekać sobie ani innym. Nie będę snuć planów ani zmieniać nic na siłę.
Noworoczne postanowienia zrzucam świadomie do podświadomości. Po co postanawiać coś tylko z powodu pożegnania starego roku? Że niby zmiana cyfry w dacie ma wpływać na podejmowane przez nas decyzje? Postanawiamy, że rzucimy palenie, nigdy więcej alkoholu, że nie skoczymy na maca, że gluten free dieta, że mężowie żonom częściej kwiaty będą kupować, że żony bardziej przyłożą się do prasowania koszul, że na dziecko nie krzykniemy. Takich z góry skazanych na porażkę postanowień noworocznych jest tyle co liczba pi ma cyfr po przecinku.
Będziemy lepsi
Zakładamy sobie, że w następnym roku będziemy lepsi. Lepsi w pracy, bo wyścig szczurów trwa. Pojedziemy na lepsze wakacje. Będziemy lepsi w łóżku. Kupimy lepszy samochód, bo Zenek spod czwórki już ma nowego opla w kredycie 50/50. Lepsze zdjęcia wrzucimy na fejsa,bo liczba lajków też musi podskoczyć. Będzie nam lepiej.
Akceptacja
A może wystarczy spojrzeć sobie w twarz i przyznać się, że coś się nie udało. Że gdzieś tam po drodze coś nie wyszło. Nie ważne czy to był 2014 czy 98 czy 57. Akceptuj siebie, a nie swój profil na Insta. Nie twórz własnej wizji samego siebie, tylko po prostu bądź sobą.
Zmieniajmy się codziennie a nie tylko 1 stycznia.
szalik- Reserved
sweter- z lat młodości mojej mamy:)
spódnica- Mohito
torebka- second hand
buty- Gino Rossi
zegarek- Atlantic
bransoletka- produkcja siostry:)
1 komentarze
A cóż to za przemyślenia?:) a ja uważam,ze warto przyjąć jakieś noworoczne...wyzwanie;)bo przez to stajemy sie lepsi:P poza tym mega stylizacja pozdr,
OdpowiedzUsuń