Nastał niż. Żadnych zmian i fajerwerków. Chciałam napisać o czymś zabawnym i ciekawym lub o czymś poważnym i dającym do myślenia, albo o czymś nietypowym i zaskakującym. Niestety.
To co stało się w zeszłym tygodniu
Przeszłam selekcje i to właśnie ja, jako jedyna, zakwalifikowałam się do następnego etapu- menel w urzędzie wytypował właśnie mnie, prosząc o parę groszy. Spośród dzikiego tłumu interesantów nikt inny nie miał wypisane na twarzy "Dam ci na wino."
Nie wygrałam w totolotka choć bardzo wierzyłam, że mam dobre cyferki. Pani w spożywczaku też wierzyła i trzymała za mnie kciuki.
Ciśnienie wciąż dawało się we znaki. Wypiłam hektolitry kawy, co nic nie pomogło w walce z objęciami Morfeusza. Przynajmniej była smaczna.
Nie ominęłam kałuży wysiadając z samochodu.
Zjadłam cała paczkę Twixów. Takich małych.
Pierworodny zamknął mnie na balkonie. (Nie powiem po co tam poszłam).
Siostra nie przywiozła mi delfinka z Meksyku.
Na szczęście w niedziele zaświeciło słońce.
Miłego tygodnia!
koszulka- second hand
marynarka- H&M
spodnie- second hand
torba- Wittchen
1 komentarze
a ja w poniedziałek od rana byłam tak nieprzytomna, że na dyżurze, oparłam się o ścianę i prawie zasnęłam... pozdrawiam KB
OdpowiedzUsuń