Spacerując ulicą zastanawiam się czasami czy to wszystko się przypadkiem nie poprzewracało do góry nogam. Gdy tak patrzę z boku na wszystko to co mnie otacza, to myślę sobie, czy aby na pewno żyję w tym samym świecie o którym mówią wiadomości, piszą te papierowe jak i te elektroniczne gazety. Czuję się czasami jak Kubuś Puchatek, mam swój Stumilowy Las, wesołą gromadkę. Codziennie przeżywamy nowe przygody. Czasami myślę, że jestem Kopciuszkiem, bo wciąż sprzątam i gotuję, nawet kilka razy dziennie.
Może nie nazwałabym się Kopciuszkiem tylko raczej Kopciuchem, bo na przybycie wróżki nie liczę, a księcia już mam. A może tym razem jestem Kaczką Dziwaczką?
Doprawdy, zbyt często zastanawiam się czy tylko ja żyję w bajce. Takiej z dobrym zakończeniem. Takiej w których złe postaci znikają w cieniu, a tym dobrym wszystko dobrze się kończy. Gdy wracam ze swojej Nibylandii i widzę te nagłówki gazet krzyczące o porwanych dzieciach, wojnach, wypadkach, morderstwach, udanych i nie udanych próbach samobójczych, to myślę, że zawahały się proporcje pomiędzy dobrem a złem. Ostatnimi czasy, czuję się zmiażdżona złymi wiadomościami, bo to one napędzają machinę strachu, która bez ceregieli paraliżuje ludzką wiarę w drugiego człowieka. Doprawdy żółty pasek na dole ekranu działa na mnie jak płachta na byka. Jakże to smutne kiedy dobrych wieści nie głosi się tak ochoczo jak tych złych.
Ja wracam do moich Krasnoludków i intencjonalnie odsuwam złe myśli. Tylko, że w świecie dorosłych nie wszystkie bajki mają happy end.
Buty- Kazar
Spodnie- second hand
bluzka- okoliczny butik
torebka- Liu Jo
Uwaga: Niestety zdjęcia na komórkach lub tabletach mogą być niewyraźne. Wystarczy kliknąć na zdjęcie aby powiększyć i wszystko powinno być dobrze. Miłego dnia :)
0 komentarze