Czasami mam już dość lata. Łapię się na tym, że tęsknie za jesienią. Myślę sobie, kiedy przestane zadawać sobie pytanie czy za dwie godziny będę zlana potem, jeśli założę jeansy. Mam dość rozterek czy założyć sandałki czy tenisówki. Jeśli sandałki to czy nie będzie mi za zimno a jeśli tenisówki to czy w dobrym tonie będzie jeśli je kiedykolwiek zdejmę? Codzienne zapominam okularów przeciwsłonecznych, a słońce śmieje mi się prosto w twarz. Kupiłam je przecież na początku sezonu, obiecując sobie, że będę chronić wzrok przed szkodliwym promieniami UVA i UVB. Do dziś nie wiem gdzie są. Nie promienie, tylko okulary. Podejrzewam zwinne małe rączki grasujące w moich torebkach, mające wyjątkowy talent do chowania lub psucia różnych rzeczy. W tym roku obiecałam sobie, że wyłożę się jak Mała Syrenka na plaży i będę opalać ogon. Okazało się, że nie jestem mała a ogon musiałam zmieścić do dmuchanego basenu z Biedronki. Poza tym Mała Syrenka jest z Disneya, więc nie ma czego żałować.