To już 28 zima w moim życiu.
Wspominam zimy bardzo śnieżne i mroźne, kiedy to nasz Maluch, na trasie Sochaczew- Warszawa, rozgrzewał się dopiero na Śródmieściu.
Z opowiadań, wspominam walkę mamy z moim kombinezonem, kiedy nagle zachciało mi się siku. A dziewczynki mają trudniej :-).
Pamiętam rodzinne kuligi, kiedy wujek przyczepiał kilka sanek do haka swojego samochodu i ciągał nas, zgraje rozwrzeszczanych, przemoczonych ale jakże zadowolonych dzieciaków. Zdarzało się czasami kogoś zgubić po drodze, ale był to element dodający całej wyprawie smaczku a nam dodatkowych wrażeń.
Pamiętam lodowiska, nie takie sztuczne pod namiotem gdzie muzyka dudni tak, że nie słychać własnych myśli i zwykle łatwo o utratę palców lub połamane kończyny. Były to lodowiska z prawdziwego zdarzenia. Zamarznięty, nieodśnieżony staw, gdzie można było jeździć do woli. Bez biletu, bez kontroli. Tylko na obiad trzeba było wrócić na czas. Pewnie sam Jewgienij Pluszczenko by nam pozazdrościł.
Pamiętam, dupniaki znane również jako jabłuszka. Większa górka, dupniak i jazda.
Nie martwiłam się o odśnieżanie podwórka, sól na butach, popękane dłonie od mrozu, śliską nawierzchnię, palenie w piecu. Nie zastanawiałam, czy samochód odpali, czy trzeba będzie szyby skrobać.
To już 28 zima.
czapka- H&M
szalik- Carry
kurtka- House
torba- Mango
sweter- H&M
buty- Gino Rossi
0 komentarze